Kontrole palenisk na terenie Małopolski trwają już od kilku tygodni i jak można się domyślić, wielu osobom się to nie podoba. Mieszkańcy regionu oficjalnie jako powód niezadowolenia podają Covid-19. Tłumaczą, że w tak trudnym czasie strach wpuszczać obcych urzędników do domu. Powody niechęci do kontroli mogą być jednak inne.

Urzędnicy sprawdzają jakość powietrza

Sezon grzewczy to czas, w którym powietrze jest najbardziej zanieczyszczone. Do złej jakości powietrza przyczyniają się głównie gospodarstwa domowe, w których pali się śmieciami. Ludzie starają się oszczędzać na ogrzewaniu, dlatego palą, czym popadnie. To od razu czuć, ponieważ z komina wydobywa się wtedy charakterystyczny, trudny do zniesienia dym.

Za palenie śmieciami w piecu grożą kary finansowe. Zadaniem urzędników są rutynowe kontrole palenisk oraz kontrole w domach, w których z całą pewnością spala się odpady. W drugim przypadku kontrolą rutynową zajmują się drony.

Ludzie niechętni kontrolom urzędniczym

Nie tylko mieszkańcy Małopolski, ale ogólnie obywatele Polski mają problem ze zrozumieniem, że zanieczyszczenie powietrza to realne zagrożenie dla naszego zdrowia. Faktem jest, że obiekty przemysłowe także mogłyby wziąć sobie czystość powietrza do serca, ale jak na razie władze skupiają się jedynie na gospodarstwach domowych.

W Małopolsce kontrole palenisk wywołały burzę. Ludzie boją się oszustów i boją się koronawirusa, ale czy na pewno o to chodzi? Z dużym prawdopodobieństwem jest to po prostu wymówka. Wielu osobom zależy, by do kontroli nie doszło. To pokazuje, jak dużym problemem jest ogrzewanie domu poprzez spalanie śmieci.

Urzędnicy zapewniają, że wszystkie kontrole odbywają się w zgodzie z reżimem sanitarnym. W wielu miastach praca urzędników jest zastępowana przez drony, a te nie zagrażają ludziom w żaden sposób. W związku z tym osoby mające coś na sumieniu muszą mieć się na baczności. Warto poszukać sobie alternatywnego sposobu na oszczędzanie, gdyż palenie odpadów szkodzi naszemu zdrowiu. A ono jest przecież bezcenne.